Autor |
Musa
Mistrz/Mistrzyni Magii
Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 647
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nebuli (Melody Fairyland)
Wto 15:24, 18 Paź 2005
|
|
Wiadomość |
|
Długo nie pisałam, wybaczcie, ale to przez brak czasu i weny twórczej!
O to kolejny odcinek
Chłodny wieczorem, nie miałam jeszcze zamiaru wracać do domu, bo po co?
-Żeby Tune znowu mnie męczyła? Żeby znowu pokłócić się z ojcem o to, kim mam zostać? -myślałam. W uszach wiatr grał mi swoją smętną melodie, wsłuchując się w jego głos, zaczęłam śpiewać
„A ja lecę coraz wyżej do góry
Tak jest dobrze, lepiej i bliżej słońca
Wzbije się na wysokość, co chmury
Tam u góry kochaj mnie!
Kochaj mnie! Kochaj mnie...
Bez końca...”.
Nie zdawałam sobie sprawy, że ktoś może tam być i tego słuchać, a jednak ktoś tam był, ktoś kogo się bałam, a jednocześnie kochałam.
-A ty jak zwykle z głową w obłokach. –powiedział ponuro Riven podchodząc do mnie.
-Co?! A ty tu skąd? –krzyknęłam oburzona.
-Tak się wita, starych kumpli? –spytał ironicznie.
-Kumpli? Nic o tym nie wiem. –odpowiedziałam i ruszyłam w stronę zamku, Riven złapał mnie za rękę.
-A ty dokąd? Znowu chcesz słuchać kazania Tune? Jak sądzę, to już coś dla ciebie szykuje. –powiedział.
-O co ci chodzi? –zapytałam przez zaciśnięte zęby, odwracając się w jego stronę.
-Mnie? O nic...Ale to chyba ty nie lubisz, jak Tune cię męczy, no chyba, że cię z kimś pomyliłem. Musa to ty, prawda? –spytał tajemniczo się uśmiechając.
-Nie, moja babcia. –odpowiedziałam złośliwie.
-No cóż, to powiem Jared’owi i Cecil, że pomyliliśmy planety. –uśmiechnął się szarmancko, a pode mną ugięły się kolana.
-Nie żartuj, pewnie że ja to ja. –uśmiechnęłam się, czułam się już trochę pewniej w jego obecności, niż rok temu, gdy ciągle przy nim wzdychałam.
-Dlaczego nigdy nie można cię złapać? –spytał.
-Czasami jestem
Poza zasięgiem
Całego świata ludzkich spraw
Wtedy przez chwilę
Wiem po co żyję
I tylko cisza przy mnie jest. –zaśpiewałam, lubię odpowiadać śpiewem, jest wtedy o wiele ciekawiej i łatwiej.
-To takie głupie, jakbyś ciągle chodziła z głową w chmurach. Zawsze musisz tak odpowiadać? –spytał, ale nie był ani zdenerwowany, ani smutny, on chyba był po prostu zaciekawiony.
- I chociaż nigdy nie zrozumiesz
Jak gwiazdy uśmiechają się,
Ja będę na obłokach bujać,
Wiatr kołysał będzie mnie. –znowu zaśpiewałam, a Riven tylko ospale się uśmiechnął.
Siedzieliśmy na wzgórzu bez słowa, patrzyliśmy w niebo, w piękne czyste niebo, które nie przepowiadało tego, co miało nadejść już niebawem. Nadszedł zmierzch, słońce powoli zachodziło, zalewając nas kolorem pomarańczy i purpury. Riven oparł się o drzewo i wpatrywał w horyzont, a mnie na myśl przychodziły słowa piosenki.
„Przed siebie wyjść i biec
Zostawić świat tak jak jest
Uwierzyć w najpiękniejszy sen
Okruchem nieba wzruszyć się”
Spojrzałam na Riven’a i przez krótką chwile zdawało mi się, że był wzruszony, ale on podniósł się z ziemi i czar tak pięknej chwili prysł, jak zwykły sen. Wstałam i razem z Riven’em wróciłam do zamku, jednak nie zjadłam kolacji, od razu wróciłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.
Wiem, że to głupie, ale nie mam jakoś ostatnio weny.
Nie wiem, kiedy dam następny odcinek, ten jest krótki i do bani, sami widzicie, że moja wena coś zaczyna szwankować. Przepraszam!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Musa dnia Śro 14:39, 19 Paź 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|